Alarmujący przypadek
Matka dziewięcioletniego chłopca, Katrina MacDonald, pracownica służby zdrowia, poinformowała, że jej syn wielokrotnie wymiotował i musiał zostać pilnie przewieziony do oddziału ratunkowego, podczas gdy matka innego dziecka – która wypowiedziała się anonimowo – powiedziała, że jej dziecko trafiło na oddział intensywnej terapii, zanim jego stan się ustabilizował.
Ryzyko ukryte w atrakcyjnych opakowaniach
Szkoła wysłała MacDonald zdjęcie opakowania "truskawkowo-winogronowych" żelków marki "Nerd Bites", które znaleziono w szkole po tym, jak dzieci poczuły się źle. Opakowanie z jaskrawymi cukierkami na zielonym, trawiastym tle zawierało małe litery z ostrzeżeniem, aby "trzymać poza zasięgiem dzieci".
MacDonald twierdzi, że opakowanie jest niebezpieczne dla dzieci w wieku jej syna, które nie zdają sobie sprawy z potencjalnego zagrożenia, jakie niesie konopia. Przyznała, że po przybyciu do szkoły jej chłopiec był majaczący, niespokojny i płakał. Zwykle zdrowe dziecko siedem razy wymiotowało, miało obniżone tętno, a jego ciśnienie krwi spadło, gdy personel ratunkowy podawał mu płyny dożylnie.
Wzywanie do zmian i ostrożności
Doktor Bruce Crooks, pediatra-onkolog/hematolog w dziecięcym szpitalu IWK w Halifax, stwierdził, że ilość konopi, którą dzieci miały spożyć – około 200 miligramów każde – to "ogromna dawka", która jest około 20 razy większa niż dawki rekreacyjne przyjmowane przez dorosłych. Dodał, że narkotyk może spowodować takie obniżenie aktywności mózgowej u dzieci, że mogą one wymagać przyjęcia na oddział intensywnej terapii i podłączenia do aparatury podtrzymującej życie.
Rzeczniczka Nova Scotia Liquor Corp., jedynego licencjonowanego dystrybutora produktów z konopi w prowincji, powiedziała, że firma kupuje tylko od licencjonowanych producentów regulowanych przez Health Canada i federalną ustawę o konopiach. Ustawa ta generalnie zakazuje promowania konopi, a opakowania muszą spełniać ścisłe wymogi, w tym etykietowanie, pojemniki odporne na otwarcie przez dzieci i proste opakowania, które nie mogą przyciągać młodzieży.
MacDonald uważa, że to, co spotkało jej dziecko, "może przydarzyć się każdej rodzinie". Podkreśliła, że szkoły muszą ustalić protokół postępowania na wypadek, gdy taki produkt zostanie przyniesiony do szkoły. "Szkoły mogą musieć zacząć edukować dzieci na temat zagrożeń w młodszym wieku" – dodała.